Facebook: Zbiorowa naiwność i brak alternatywy

Facebook: zbiorowa naiwność i brak alternatywy –

Najbardziej zaskakujący może być fakt, że wokół Facebooka zrobiło się ogromne zamieszanie.

Facebook: zbiorowa naiwność i brak alternatywy –

„Jak możesz zarabiać pieniądze, jeśli nie płacisz użytkownikom za swoje usługi?” – zapytał Zuckerberga 84-letni senator Hatch. W ciągu ostatnich kilku dni to pytanie pojawiło się setki razy – także na Facebooku. Widać niezrozumienie u Zuckerberga w tej kwestii. Przez chwilę milczy, po czym odpowiada: „Senatorze, my puszczamy reklamy”. Czy senator zrozumiałby tę odpowiedź? Wyświetlamy reklamy. Senator musiałby to zrozumieć, z pewnością senator USA. W Ameryce sprzeciw wobec opłat za wzrok i słuch był niespotykany nigdzie na świecie. Alternatywnie abonament kablowy. Wolę darmowe radio i telewizję – takie było motto. Przekaz reklamowy traktujemy jako coś oczywistego. To model Facebooka „avant la lettre”.

Zbiorowo naiwni

Jesteśmy zbiorowo naiwni. Miliardy użytkowników spędzają na platformie Facebook średnio godzinę dziennie i nikt najwyraźniej nie pyta, w jaki sposób usługa jest płatna bo w powietrzu. Czy już nie czas zdać sobie sprawę, że skoro platforma jest oferowana za darmo, to sami stajemy się produktem? Każde słowo, które przekazujemy, każde kliknięcie, które klikamy, oznacza zdobycie platformy. Co więcej, trafiają na nas bardzo wyrafinowane reklamy. I to nie tylko reklamy (wpływ na zachowania zakupowe), ale także wiadomości, zarówno fałszywe, jak i nie (wpływ na opinię, zachowania związane z głosowaniem).

Dlaczego nie stworzymy BlockBook, Facebooka opartego na blockchain? W każdym razie musi być w stanie to zrobić. Tak naprawdę Socialx już działa. Finansowanie nie powinno stanowić problemu. W 40 r. Facebook zebrał 2017 miliardów dolarów przychodów z reklam. Jeśli każdy użytkownik wyda 15 euro rocznie, będziesz mieć taką samą przestrzeń finansową jak Facebook, bez reklamodawców.

55 mld mobilne i webowe wydają się być wysyłane dziennie. Jeśli jesteśmy skłonni zapłacić jednego centa za 5 aplikacji, Ty również zarobisz 40 miliardów dolarów.

Codziennie wysyłanych jest 270 miliardów e-maili. Jeśli poprosimy o jedną dziesiątą centa od wysłanej poczty, do rozdysponowania zostanie pula 100 miliardów. Możemy sprawić, że niektórzy ludzie będą z tego zadowoleni, ale tworzysz też niezły próg dla spamerów.

Jeszcze dwie myśli, oparte na niespodziance na Facebooku. Poziom pytań zadawanych przez amerykańskich senatorów daje do myślenia. Ale nie dajcie się zwieść. W holenderskiej społeczności biznesowej sytuacja, w której zarząd musi przedstawiać swoje roczne plany przeciętnej radzie nadzorczej, jest codziennością. Rada Nadzorcza jest także uprawniona do powoływania i odwoływania członków Zarządu. Moje stanowisko: poziom przeciętnej rady nadzorczej w Holandii, aby móc ocenić, czy strategia cyfrowa holenderskiej firmy jest słuszna, jest zdecydowanie niewystarczający. To jest niebezpieczne.

Nie ma alternatywy

Druga myśl. Wezwanie Lubacha do pożegnania spotkało się z dużym zainteresowaniem, ale niewielu naśladowców. Powód: nie możemy się bez tego obejść, nie ma alternatywy. Stajemy się wysiedleni społecznie; społeczeństwo byłoby zaburzone. Brzmi ciężko, ale jeśli jutro Facebook całkowicie się rozwinie, to naprawdę jest problem na świecie. Co więcej, problem jest większy, że wiadomości nie mogą już polubić ani umówić się na spotkanie.

Istnieje analogia z bankami. Nie możemy bez tego żyć. Zbyt duże, by upaść.

Najpierw spójrz na bank konsumencki. Bank umożliwia dokonywanie transakcji płatniczych, a także oferuje możliwość oszczędzania i udzielania kredytów. Można zgodzić się, że pożyczyć można tylko część zaoszczędzonych pieniędzy. Stosuje się godziwe stopy procentowe. Każdy użytkownik płaci niewielką kwotę miesięcznie za usługę, czyli platformę.

Z takim bankiem nie jest to nic złego.

Nie ma szans, że coś pójdzie nie tak, gdy tylko bank zacznie ryzykownie spekulować udostępnionymi mu środkami. Wtedy nie jest to już bank użyteczności publicznej.

Facebook jako „książka narzędziowa” nie zaszkodzi. Dzieje się źle tylko wtedy, gdy Facebook będzie spekulował na temat udostępnionych mu zachowań – porównaj to z pieniędzmi banków. Sprzedam nierzetelnym osobom. Treść będzie interpretowana i cenzurowana. Opinie będą miały wpływ. Wybory będą manipulowane, czy to za pośrednictwem stron trzecich, czy nie. A więc to się stało.

Masło z rybą

Morał: masło do ryby się opłaca. Całkowicie rozsądne jest płacenie za Facebooka, Google, muzykę, film, przelewy bankowe, wszystko, z czego najwyraźniej chcemy korzystać. W Technologyreview Mark Zuckerberg wzdycha, że ​​wszystkie niezbędne środki bezpieczeństwa kosztują dużo pieniędzy i kosztem rentowności.

Poproś o pieniądze człowieka i wróć do swojej pierwotnej misji: „uczynić świat bardziej otwartym i połączonym”. W zeszłym roku nowa wersja otrzymała nazwę „przybliż świat”. Jednak wcale tego nie chcemy, zwłaszcza gdy jest to reżyserowane.